Gra o Ferrin

tesr

Gra o Ferrin. Przyznam, że bardzo ciężko pisać mi o tej książce. Mogłam to zrobić zaraz po jej zakończeniu, a nie z kilkudniowym opóźnieniem. Dlaczego sprawia mi to taką trudność? Bo za cholerę nie wiem o co w tej książce chodzi! Chaos! Mieszanie wydarzeń, bohaterów, pomyłka na pomyłce… Na początku myślałam, że to po prostu mój brak skupienia, że zawiódł mnie mój lekko przemęczony umysł. I tkwiłam w tym przekonaniu dopóki nie przeczytałam recenzji innych czytelników.

Tych negatywnych. Grę o Ferrin można albo pokochać (jak stało się to w przypadku mojej koleżanki, która ową powieść mi poleciła) albo znienawidzić (tak jak stało się to w moim przypadku, choć może słowo nienawiść jest tu sporą przesadą). Katarzyna Michalak wywołała jednak małą burzę. Najpierw faktem zrezygnowania z publikacji książek obyczajowych, czegoś na kształt Pięćdziesięciu twarzy Greya, a później już samą formą swojej powieści fantasy. Ok, mamy tu magię, elfy, krasnoludy, jednorożce, smoki. Jednak obecność tych elementów nie gwarantuje arcydzieła. Może z tego wyjść mała katastrofa, zwłaszcza gdy zacznie się mieszać w utartych zasadach fantasy.
Karolina to młoda lekarka pogotowia. Nieco zagubiona i niespełniona. Całkowicie niezadowolona ze swojego życia. Dziewczyna ma jednak małą tajemnicę. Jej ciotka (chyba*) wprowadziła ją w tajniki magii, opowiedziała o wspaniałej krainie zwanej Ferrinem, w której wprost nie można się nie zakochać. Czy więc bohaterka ma wybór? Widząc kolejną śmierć i otaczającą ją szarą rzeczywistość, postanawia przenieść się do owego bajkowego miejsca. Już na samym początku obecności Karoliny w Ferrinie, pojawiają się trudności. Zostaje przechwycona przez stacjonujących obok wojowników, mających ogromną chęć na płciowe obcowanie z rudowłosą wiedźmą. Tylko że o Karolinę walczyć będą wszyscy możni nowego świata. Karolina vel Anaela, Gwiazda Ferrinu, Lecząca, Pierwsza z Przepowiedni (jakże tajemniczej) to gorący kąsek. Ma być ona gwarancją zwycięstwa, kartą przetargową, władczynią, następczynią, zbawczynią… Wszystkim! I niczym! Ja w tym chaosie szybko się zgubiłam. I już sama nie wiem jaką rolę pełnić miała Anaela. Wiem tylko, że była poważną szychą, znieważaną i poniżaną przez niemal każdego. I nawet nie wiem, czy swoją misję spełniła.

Reakcja łańcuchowa

Nazbierało mi się zaległości. Mam do napisania trzy recenzje, ale jakoś nie chce mi się za to zabrać. Zaczął się dla mnie zakręcony okres – wszystko zwala się na głowę. Najgorsze oczywiście będą moje studenckie praktyki. Jako nauczycielka – o zgrozo !


Ale na razie czas na zabawę. Jako, że zostałam zaproszona do wymienienia 10 rzeczy, które lubię przez Izusr (http://czytadelko.blox.pl/html), nie pozostaje mi nic innego jak uporanie się z wyzwaniem.


1. Co prawda nie jest to rzecz i nie jest to coś, co lubię. Chodzi o mojego Towarzysza Życia, pana M. 🙂 Nie będę pisać uzasadnienia bo zabraknie na to miejsca. On wie i to się liczy.


2. Jak każda blogerka, w drugim punkcie napiszę: książki. I tutaj też mogę napisać, że nie jest to ‘lubienie’, a miłość. W pewnych momentach trudna, ale warta zachodu. Uwielbiam minuty, godziny spędzone w zupełnie innej rzeczywistości, odrywające od uciążliwej codzienności. To właśnie te potworki w miękkiej bądź twardej oprawie, popchnęły mnie w ramiona filologii polskiej. Co prawda może nie jest ich tam tyle, ile bym chciała, ale studia ułatwiają współżycie z nimi.


3. Lubię zakupy, zwłaszcza buty. Moja namiętność, która często doprowadza mnie do ruiny. Uwielbiam też buszować bo second-handach (właściwie moja garderoba pochodzi głównie z takich miejsc). I to też doprowadza mnie do ruiny :]


4. Spać do późna. Oj tak – poranne wstawanie to mój najgorszy wróg. I pomimo tego, że zdaję sobie sprawę z tego, że rozpoczynanie dnia o godzinie 10 rozwala wszystkie moje plany, to nie potrafię z tego zrezygnować. Czyż jest coś lepszego o ciepłej kołdry, chroniącej przed wszelkimi zawieruchami? 


5. Muzyka. Słucham wszystkiego co wpadnie mi w ucho. Często powracam do lat 80., do starych przebojów zarówno polskich i zagranicznych. Muzyka to dla mnie świetne lekarstwo na zły nastrój. 


6. Góry. Pomimo braku kondycji i jakiegokolwiek sprzętu, lubię piesze wędrówki. Moim marzeniem było zająć się tym poważniej. Ale chyba się boję. Na razie udaje mi się odwiedzać górskie tereny przynajmniej raz w roku. Uwielbiam ten krajobraz.


7. Kurczaka 🙂 Jadłabym go na okrągło. Smażony, pieczony, duszony, grillowany – uwielbiam !


8. Szczerość i prawdę. Nie lubię gdy ktoś mami mnie pięknymi słówkami, a tak na prawdę myśli coś zupełnie innego. Przyznaję, że i ja w tym względzie idealna nie jestem, ale gdy ktoś działa mi na nerwy i po prostu mi nie odpowiada, to unikam z nim kontaktu. Tak jest lepiej dla obu stron – po co wymuszać uśmiechy? 


9. Spokój i ciszę. Nienawidzę, gdy ktoś zawraca mi głowę byle pierdółką, zmusza do czegoś. Są to także dwa warunki bym mogła czytać czy uczyć się. Oczywiście nie przeszkadza mi hałas kontrolowany i zależny ode mnie 😉


10. Szycie. Chociaż przyznam, że to 10 miejsce jest dosyć niepewne. Jest to moje hmm… zajęcie od niedawna. Nie posiadam jak na razie większych umiejętności, ale mam nadzieję, że uda mi się to rozwinąć. 


Uff… to trudniejsze niż myślałam. Do zabawy nie zapraszam nikogo konkretnego ponieważ większość znanych mi blogów brała w niej udział (bądź weźmie, zaproszona przez innych). Ale jeżeli ktoś jeszcze nie wymienił 10 ulubionych rzeczy to zapraszam. Zostawicie tylko po sobie ślad 🙂

Biblioteczny stosik

Od góry:
Daniel Horch  – Anioł o stu skrzydłach
Eric – Emmanuel Schmitt – Pan Ibrahim i kwiat koranu
Jostein Gaarder – Córka dyrektora cyrku
Joanna Chmielewska – Lesio
Anne Fadiman – Ex Libris
Jaime Manrique – Nasze losy są jak rzeki

Teraz nie pozostaje nic innego, jak tylko zabrać się za czytanie.

Wakacyjny stosik nr 2

Przytargałam dzisiaj z uczelnianej biblioteki kilka książek.
To brązowe coś to ‘Lot nad kukułczym gniazdem’ 😉

Najbardziej ciekawa jestem Clarksona. Uwielbiam go jako dziennikarza, a jakim jest ‘pisarzem’?

Wakacyjny powrót

Nareszcie wakacje. I nareszcie czas na przyjemności – czyli czytanie. Nie mogłam się już doczekać końca sesji i upragnionego lenistwa. Na szczęście kampania wrześniowa mnie nie dotyczy – błogie dwa i pół miesiąca przede mną.
Miarą mojej tęsknoty za książką jest to, że w dwa dni pochłonęłam 600 stronicowy “Głos bogów” T. Canavan. Wkrótce pojawi się tutaj maleńka recenzja tej książki wraz z zaległą “Ostatnią z Dzikich”.
A to maleńki stosik przytargany dzisiaj z biblioteki.

Zapraszam

ComeBack?

4 miesiące… O Boziu. 
Nie wiem czy wracam czy nie. Mając tego bloga czuję jakiś przymus czytania i dzielenia się wrażeniami. A to chyba odbiera frajdę. A poza tym mając 100 pozycji na liście lektur trudno znaleźć czas na czytanie czegoś niekanonicznego. 

Tkwię w oświeceniu. Kto wie – może się nim podzielę…

Zapowiedź na maj

Wielkimi krokami zbliża się maj. Nareszcie.

Mimo, że nie powinnam się cieszyć (moje przygotowanie do matury pozostawia wiele do życzenia), ale jednak raduje się moja dusza na nadchodzący, wolny czas. Wreszcie rzucę nieznośną biologię w kąt i wezmę się za coś na prawdę potrzebnego 🙂

W zeszłym tygodniu przytargałam ze sobą książki – zapowiedź powrotu do starych, dobrych, czytelniczych czasów.

Stosik nie imponuje, ale przecież nie ja wymyśliłam terminy w bibliotece.
Tak więc poniżej zamieszczam małą zapowiedź na miesiąc maj.

‘Przebudzenie’ Kate Chopin – podobno powieść skandalizująca, wyprzedzająca swoją epokę. Walka kobiety o prawo do miłości i szczęścia

‘Trzynasta noc’ Alan Gordon – I tom cyklu ‘Gildia błaznów’. Według notki wydawniczej pełna humoru opowieść, kontynuacja ‘Wieczoru trzech króli’ Szekspira. Kto wie, może wciągnie mnie aż tak, że będę poszukiwać kolejnych pięciu tomów?

‘Niepewna godzina’ Jesse Browner – rozliczenie z życiem Petroniusza, niesłusznie oskarżonego o udział w spisku na życie Nerona

‘Pani Bovary’ Gustaw Flaubert – kolejna wyzwaniowa powieść. Niestety ‘Targowisko próżności” zmuszona byłam opuścić, ale mam nadzieję, że kolejną pozycję już przeczytam.

Kiedy spodziewać się jakiegoś wpisu – pewnie dopiero za dwa tygodnie…

W ramach przypomnienia

Wiem, wiem. Cicho się zrobiło.
Ale ja na prawdę nie mam czasu.

Ale…
Dzisiaj przytargałam coś z biblioteki.

“Weronika postanawia umrzeć” Coelho
“Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam” również Coelho
“Moje życie z Mozartem” Schmitt
“Zła godzina” Marquez

Czemu akurat to?
Po pierwsze są to książki niezbyt obszerne.
Po drugie chciałam wreszcie sprawdzić jak to jest z tym Coelho. Na jego temat słyszałam wiele różnych opinii.

Kiedy pierwsza recenzja?
Pojęcia nie mam. Może jutro, może za tydzień a może dopiero w maju.
Proszę o cierpliwość.

Teraz znikam do mojej ‘ukochanej’ biologii 🙂

Wesołych Świąt !

Z okazji świąt Bożego Narodzenia życzę Wam wszystkim wszystkiego najlepszego.
Dużo zdrowia,
Spełnienia wszystkich marzeń,
Samych radosnych chwil i jak najmniej smutków,
Dużo ciepła i uśmiechu,
I miłości – takiej, która doda Wam skrzydeł.

Wszystkiego dobrego :*