Córka dyrektora cyrku

Jostein Gaarder. Autor, który stał się dla mnie symbolem solidności. I tego, że się na nim nie zawiodę. Wiem, że dopiero (?) moja trzecia książka jego pióra. Wiem jednak także, że każda z nich przenosiła mnie w świat magiczny, niepospolity. 
“Dziewczyna z pomarańczami” była opowieścią o cudownej miłości: tej między dwojgiem ludzi, i tej rodzicielskiej.
“Świat Zofii” to wielka zagadka, tajemniczość. Miejsce, w którym trzeba na chwilę się zatrzymać i zastanowić.
A “Córka dyrektora cyrku”? Jest tego wszystkiego sumą.
Petter od najmłodszych lat był indywidualistą. Zamiast działać, wolał obserwować i snuć własne historie. Miał ogromną wyobraźnię, która wręcz nie pozwalała mu normalnie funkcjonować. Tworzył opowiadania bez wysiłku, bez zastanowienia. Jego dar zapewnił mu majątek. Sam nie pragnąc sławy, przynosił ją innym, nieznanym mu osobom. Za jego pomocą powstały dziesiątki książek. 
Jego sieć staje się jednak tak gęsta, że w końcu sam w nią wpada. W końcu do głosu dochodzą demony przeszłości. A właściwie kobieta – demon: Maria. I choć nie miała w sobie nic z charakteru tej mrocznej postaci, stała się dla Pettera przyczyną klęski. Zgubiła go też jego wyobraźnia i zamiłowanie do opowieści. 
Maria była starsza. Nie miało to jednak wpływu na przebieg ich związku. Od razu wiedzieli, że są dla siebie stworzeni. Kto czytał Gaardera, ten wie, jak potrafi on słowami odmalować uczucie. Wie też, że szczęście bohaterów nie będzie trwało wiecznie. I wie, że będzie to niezwykłą historia.
Czytając “Córkę…” można przez chwilę zastanowić się nad działalnością głównego bohatera. Jego Pogotowie Autorskie było firmą perfekcyjną. Było też gwarancją sukcesu. Nikt nie zdawał sobie sprawy, że większość bestsellerów była autorstwa Pettera. A co jeżeli taki Petter jest także w dzisiejszym świecie? Co jeśli spora część uwielbianych dziś tytułów jest dziełem kogoś nieznanego, tajemniczego? 
Gaarder, tak jak w przypadku poprzednich książek (oczywiście tych przeczytanych przeze mnie), w swoją powieść wplata wiele wątków. Oprócz miłości i pasji, jest tutaj też miejsce na zdradę, rodzinę, analizę ludzkiej psychiki. Wplatane opowieści Pettera zaskakują swoją różnorodnością, tematyką i poruszanymi problemami. Gaarder czaruje słowem. Po prostu.

2 thoughts on “Córka dyrektora cyrku

  1. Zgadzam się, ciekawy pomysł na książkę i perfekcyjnie zrealizowany 😉 Bardzo mi się podobała, zresztą podobnie jak pozostałe książki pana Gaardera. Trzeba przyznać, że mają coś w sobie 😉

  2. Nie czytałam nic Gaardera. "Świat Zofii" jakoś mnie ominął, o "Dziewczynie z pomarańczami" nie słyszałam.Myślę, że jednak wypadałoby wyjść mu na spotkanie. Może właśnie w "Córce dyrektora cyrku"?Pozdrawiam 🙂

Leave a comment